12 października

Minirecenzje #3 Sierpień-wrzesień. Literatura europejska, Dom z papieru i The Umbrella Academy

Sierpień za mną. Wrzesień za mną. Wraz ze słońcem i czasem niebeztroskiej nudy żegnam góry, morze, godziny spędzone tu i tam, z ludźmi takimi i owymi. Bez żalu, bo niechże w końcu zacznie się coś dziać! Tęskno mi za studiami, zajęciami, obowiązkami, dniami spuchniętymi do granic, które kończyły się bólem stóp i szybkim snem. Choć jestem człowiekiem raczej ceniącym sobie relaks, mam go już po dziurki. O. Chcę znów mieć się czym stresować i za czym latać. 

Tak jak w lipcu dopadł mnie szał na czytanie, tak w sierpniu i wrześniu raczej wciągnęły mnie filmy i filmiki (mniej seriale). Coś tam się jednak niegrubego czytało. Jako że znów na Balladach mnie niedużo i recenzji (ani w ogóle niczego, ostatnio jadę na podsumowaniach) się nie pisało, dziś w skrócie o tych przeczytanych książkach. I dwóch obejrzanych serialach. 


Rzeczy Georgesa Pereca
Ta cieniutka książeczka zrobiła na mnie nijakie wrażenie. Nie jest to powieść, raczej historia opowiedziana jak esej, szkic na temat społeczeństwa francuskiego w latach 60... Młode małżeństwo poszukuje szczęścia w gustownym stylu życia. Do ich ulubionych rozrywek należy chadzanie do kina, przyglądanie się paryskim wystawom sklepowym i rozmowy na kulturalne tematy w kawiarniach z grupą przyjaciół. Wszystko wystudiowane i szykowne. Ich skromny dom pozostaje jednak zbyt ciasny, za mało świetlisty. Piękno, rzeczy, podróże - czy właśnie to daje życiowe spełnienie? Książka przegadana, choć temat ważny.

Średni współczynnik szczęścia Davida Machado 
Odsyłam do recenzji na blogu! Jedynej, którą napisałam przez te dwa miesiące... 

Kroniki ukrytej prawdy Pere'a Caldersa 
Przewspaniały zbiór opowiadań, całkowicie w moim guście! To, co nierealne, paranormalne, dziwne, łączy się tu z codziennym, zwyczajnym, zabawnym. Ciekawe pomysły, niesamowita wyobraźnia, uśmiech na twarzy - polecam! Zwłaszcza pierwsza część - Pewność przez zaskoczenie - totalnie mnie zauroczyła. Coraz bardziej lubię tę latynoską magiczność, nietypowe historie - może moja literacka dusza jest Hiszpanką? 
W pewnym wieku wszyscy ludzie mają za sobą jakieś doświadczenia ze zjawiskami nadprzyrodzonymi i kiedy nadarza się okazja, chętnie o tym opowiadają. 
Drobiazg. Miłość w czasach genetyki Markéty Baňkovej 
Spodziewałam się po tej książce czegoś zupełnie innego! Myślałam, że będzie to powieść z pogranicza sci-fi, z domieszką magiczności, dziwności, a dostałam książkę o naukowcu, który, patrząc na świat, widzi geny i to, jak one nami kierują. Będąc dzieckiem adoptowanym, rozważa też, jaką rolę w naszym życiu pełnią biologiczni rodzice. Zakochuje się i wie, że wszystkiemu winna jest biologia, parcie jego genów na dalszą podróż. Uwielbiam wątek szczurów. Ciekawa książka, świetnie napisana, choć nie wywołała we mnie większych wrażeń - może potrzeba by mi drugiego, wnikliwszego czytania? 

Żywopłoty Marii Karpińskiej 
Ta książka była tak nijaka... Nie pamiętam z niej praktycznie nic. Co prawda nie jest to źle napisane, ale jakby o niczym. Nie potrafię nic więcej o niej powiedzieć. 


Czereśnie będą dziczeć Marioli Kruszewskiej
Pierwsze dwie strony tej książki mnie odrzuciły i zirytowały na tyle, że wróciłam do lektury miesiąc później. Kruszewska, poetka, tutaj próbuje się z prozą. Narracja jednak ocieka poetyzmem, epitetami, które na początku nie współgrały mi z wiejską, wschodnią gwarą. Potem się wkręciłam. Czereśnie będą dziczeć są pięknie rozplanowane, przeplatają się w nich losy różnych ludzi, Polaków, Ukraińców i Niemców. Choć wojna się skończyła, trwają przesiedlenia, cierpienie, niepewność, traumy. Niektóre historie rzeczywiście chwyciły mnie za serce, choć nie ma tu niczego nowego, same znane wątki, chwyty, typy ludzkie. Dobra książka, ale nierewolucyjna (czy rewelacyjna).

Portret kobiety w opowiadaniach dziesięciu hiszpańskich autorek
Nadzieje i oczekiwania miałam spore, ale żadne z opowiadań nie zrobiło na mnie większego wrażenia. Przykro mi te słowa tak w kółko w tym poście powtarzać. Nie zrobiło wrażenia, przeciętne, dobre, ale niemocne, bez szału, nie zrobiły na mnie wrażenia, za mało wrażenia... Ale takie były te dwa czytelnicze miesiące - dobre, ale bez efektu wow. Wracając do Portretu kobiety: wtórne wątki i kobiety przedstawione zawsze w jakimś oparciu o mężczyznę, w jakiejś z nim relacji. Oczekiwałam szerszego wachlarza kobiecych relacji, emocji, przeżyć, nie tylko tych związanych z mężczyznami. Przykro mi to mówić, ale największe wrażenie zrobiła na mnie końcowa nota od tłumaczki. Chyba forma zbiorów opowiadań od przeróżnych autorów/autorek do mnie nie przemawia. Choć opowiadania i krótkie formy lubię.

Niewidzialne kobiety Caroline Criado Perez 
Na temat tej książki i przemyśleń z nią związanych planuję jeszcze napisać (choć z tymi moimi planami różnie bywa), ale ogółem - to na pewno ważna książka. Może nie na tyle, abym kazała czytać ją każdemu, ale ważna. Porusza tematy drobnych i większych wykluczeń, których ofiarami są kobiety. Pokazuje, co dzieje się, gdy w projektowaniu naszej rzeczywistości nie weźmiemy pod uwagę kobiecej perspektywy i kobiecych potrzeb. I że równość płciowa nie oznacza, że próbujemy równać kobiety do męskiego poziomu, oczekiwać od nich tego samego, kroić nas pod męski wzór. Jesteśmy inne, ale w żadnym razie nie gorsze. Niby oczywiste, ale w praktyce różnie bywa.

Piękna młoda żona Tommy'ego Wieringi 
Tę książkę kupiłam na ArtRage w takim Pauzowym, ebookowym rzucie. Polecam Wam tę stronę bardzo gorąco, warto zapisać się na newsletter i obserwować, czy nie pojawiają się przypadkiem pakiety jakichś interesujących Was książek (ja już skorzystałam z trzech akcji, teraz np. można kupić pakiet Krótkiej formy, a tam m.in. opowiadania od Książkowych Klimatów). Nie będę szerzej tłumaczyć co i jak, zajrzyjcie na stronę! 
Piękna młoda żona, przeczytana ciągiem w kilka godzin, była dokładnie taką prozą, jakiej akurat potrzebowałam. Mocna, trochę kłująca, szorstka, hipnotyzująca, bez wyraźnie zarysowanej myśli przewodniej, bez morałów. Bardzo polecam, jeśli przypadkiem właśnie czegoś takiego szukacie. 

Guguły Wioletty Grzegorzewskiej 
Słyszałam tak dużo dobrego o tej książce i tak wiele osób mi ją polecała (zwłaszcza po lekturze Po trochu Gogoli, która była niesamowita), że już przed czytaniem byłam pewna swojego zachwytu. A tu niestety... Po raz kolejny pięknie napisana, przemyślana opowieść, po której jedynie wzruszam ramionami, myśląc sobie: "No, może być". Nie jest to problem samej książki, która obiektywnie jest prześwietna, ale tylko i wyłącznie moich oczekiwań, gustów, trochę niespełnionych zapałów. Bardzo podobała mi się forma krótkich rozdziałów, pourywanych w punktach kulminacyjnych, jakby niedokończonych. Podobała mi się autentyczność, opisy codzienności dziewczynki żyjącej na wsi za komuny, jej dojrzewania. Naturalne dialogi. Wszystko "pykło" - tylko gdzieś w sercu i umyśle nie zaiskrzyło, nic nie poradzę, życie. Może gdybym dzieliła z autorką jej przeżycia, tę wieś, te guguły, Teleranek i beboki... 

Podsumowując - pierwsze miejsce w moim sercu z tych książek zajmują zdecydowanie Kroniki ukrytej prawdy, na końcu zaś plasują się Żywopłoty. Poza tą ostatnią wszystkie książki mogę z czystym sumieniem Wam polecić - nawet jeśli nie ma w nich oczekiwanej przeze mnie genialności. 


The Umbrella Academy sezon I i II (2019-20)
Ostatnio mocno wycofałam się z seriali (raczej z nieumiejętności znalezienie dla siebie niczego ciekawego - jeśli macie jakieś polecajki, chętnie przyjmę!) i przez dwa miesiące obejrzałam dwa. The Umbrella Academy... Hmm... Nie zachwyciło mnie. Strasznie to infantylne, nielogiczne w irytujący sposób, bohaterowie nie umieją w ogóle w komunikację i tylko przez to dzieją się wokół złe rzeczy... I główni bohaterowie są tak denerwujący! Zwłaszcza Diego i Luther, porażka. Na trzecim miejscu Vanya. I to będzie niemiłe, ale oni są tak głupi... Tak strasznie głupi i nieżyciowi... Dlaczego więc obejrzałam drugi sezon? Dwa powody. Po prostu cholernie wciąga. I Pięć. Gdybym była kilka lat młodsza, to powiesiłabym sobie jego plakat na ścianie i wzdychała. Jest to bohater przerysowany i typowy, owszem, ale ma tyle uroku i przyciągania w twarzy! 

Dom z papieru sezony I-IV (2017-20)
Długo się ociągałam z oglądaniem, ale w końcu wsiąkłam razem z siostrą. I sezon - sztos! Ciekawi bohaterowie, do których się przywiązuje, przemyślana fabuła, fajne pomysły, emocje. II sezon - spoko. III i IV - nooo, niech będzie... Będę oglądać dalej, choć dwa ostatnie sezony już obejrzałam z niskim zainteresowaniem. Liczę na jakąś poprawę. 

To tyle! Chętnie przyjmę jakieś Wasze lekturowe, filmowe i serialowe polecenia! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Ballady bezludne , Blogger